wtorek, 26 listopada 2013

tyryryyr... Mialam dzisiaj z moja klasa zajecia teatralne. Na poczatku moja wychowawczyni mnie przedstawila ale dodala, ze pani od zajec moze mowic do mnie po angielsku, ale lepiej bedzie po francusku bo ja wszystko rozumiem. Chyba mnie z kims pomylila. Jednak wszystko rozumialam, az sama sie zdziwilam. Najpierw dostalismy jakies teksty, musielismy biegac po sali i je krzyczec. Tez bralam w tym udzial mimo tego, ze nie umiem wypowiadac dalej tego slowa, ktore musialam krzycze. Nikt sie nie smial to chyba nie bylo tak zle. Potem pani do nas mowila a my musielismy sobie cos wyobrazac i robic to co sobie wyobrazilismy. Na koniec dostawalismy jakies zdania na kartce i musielismy je przeczytac. Kolezanka obok mi pomogla. Potem nie zrozumialam w jakiem celu musielismy brac po jednym krzeselku, siadac byle jak i mowic te zdania, ktore mielismy na kartce.
No fajnie fajnie bylo- jeszcze na poczatku musielismy skakac i tez cos tam krzyczec;d heheh Wszyscy sie swietnie bawili. U nas w Polsce raczej by to nie przeszlo-tak czuje

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz